NATURA OKIEŁZNANA- SPŁYW KAJAKOWY PO BUDKOWICZANCE
Rankiem 8. października ciepło odziani, uzbrojeni w termosy z gorącą herbatą i doskonały nastrój uczestniczący w wymianie młodzieży uczniowie udali się wraz z opiekunami do Zagwiździa, gdzie czekała ich-zwłaszcza biorąc pod uwagę panującą aurę- ekstremalna przygoda.
Ponadkilometrowy spływ kajakowy z Zagwiździa do Murowa małą, ale - jak się okazało- narowistą i pełną niespodzianek Budkowiczanką był prawdziwym poligonem doświadczalnym. Doświadczono bowiem wszystkiego - od strachu, obawy, złości na oporny kajak po radość, satysfakcję i szczęście po ukończonym spływie.
Przemarznięci, niektórzy przemoczeni, ale roześmiani i zadowoleni z siebie kajakarze znaleźli schronienie pod zaciszną wiatą, gdzie ochoczo spałaszowali śląski kołacz i już za chwilę doznali przeniesienia w czasie. Do epoki Fryderyka II, króla Prus, którego wojska stacjonowały w tych okolicach i w którego żołnierzy wcielili się wybrani wycieczkowicze. Mundury, jak mundury, ale te muszkiety! Jeden nowo powołany żołnierz mógł nawet wystrzelić z broni, której metalowe części pochodzą z nieistniejącej już huty żelaza w Zagwiździu. Na oczach grupy zadziała się więc spontaniczna rekonstrukcja historyczna.
A wieczorem....
Dyskoteka z DJ- em Kaczmarkiem. Energetyczna muzyka, moc konkursów, wspólne tańce zawróciły naszym gościom w głowie. Początkowo nieufnie dawali się wciągać w wir zabawy, ale słowiańska spontaniczność, śląska gościnność i popielowski dar przekonywania stanowią mieszankę, której nie sposób się oprzeć. Nie oparli się więc ani uczniowie, ani nauczyciele, którzy ruszyli w tany, wirowali na gazecie, kelnerowali ostrożnie z jajkiem, wciągali na siebie stosy ubrań i zaśmiewali się do łez, kiedy okazało się , że w odzieżowym konkursie zwycięża nie najszybciej, a najwolniej odziewający się zawodnik.
I aż żal było wszystkim, że ten bal nie trwa aż do rana...
Chociaż może i dobrze - jutro wyprawa do stolicy naszego województwa. Trzeba nabrać sił.